Il  Sorriso

Home
S.O.S.
Estetica
Il  Sorriso
Lull
L' e(ste)tica
La Voce Umana
The Camerata
Madrigaux
Malipiero
L'Intellettuale
Montisviridi
VEHEMENCE
Masterclass
Monteverdi
Museum
Chassez
Poppea
In Memoriam
Su "L' Alternato"
Corpus
E-MAIL

 

UŚMIECH GIANUARIA

 

Nie wiem dlaczego wraca mi w pamięci jeden z uśmiechów Gianuaria, właśnie ten a nie inny uśmiech, znieruchomiały, jak na fotografii. Uśmiechał się tak wtedy, kiedy do stołu w Villa Medicea w Poggio a Caiano usiadł Antoine Goléa. Czekaliśmy na to co powie ten urodzony opozycjonista, który drażnił muzykologów .i artystów, ponieważ wiecznie grzmiał przeciw komuś albo czemuś, był postacię barwną, a  jego ironia i prowokacyjne opinie ożywiały atmosferę. Temperatura dyskusji w sali obrad gwałtownie podskoczyła, gdy nabrał głos, ale z ust Gianuaria nie znikał uśmiech człowieka, który właśnie na to czekał i bawił się tym.

Goléa sprzeciwiał się opiniom Gianuaria, dotyczącym "parlar cantando", krzyczał, że to niewiarygodne, by w takim kraju jak Italia, gdzie każdy rodzi się śpiewakiem, styl pierwszych oper był bardziej deklamacyjny niż śpiewany. Dla zaakcentowania swojej racji Goléa nie gardził czasem niecenzuralnym słowem, nawet w obecności Juliusza Cezara, Cycerona i tłumu pulchnych, ale uskrzydlonych alegorii, które wymalowali na ścianach Villi Medici Andrea del Sarto, Pontormo, Allori.

Uśmiech Gianuaria nie był uśmiechem wyższości, nie był uśmiechem człowieka, który prostował niejedną pomyłkę badaczy. Był uśmiechem ciepłym, życzliwym i pełnym współczucia dla tych, którzy nie wiedzą tego wszystkiego co on wie o florenckiej cameracie, o „"seconda pratica" i "stile rappresentativo", o włoskiej technice wokalnej, o vibrato, o włoskich skrzypcach, o epoce Monteverdiego i Vivaldiego. 

Goléa kipiał emocją przekonany, że taki naród jak Włosi, sterowani odruchami, słynący ze spontanicznego działania i spontanicznej gestykulacji, nie podporządkował się i nie dał sobie narzucić reguł artystycznych, które są owocem spekulacji myślowych i wynikają z teoretycznych medytacji przy stole w pałacach panów Bardi i Corsi.

Gianuario nawet nie zmarszczył brwi żaden muskuł nie drgnął w jego twarzy, najlżejsze vibrato nie zachwiało jego głosem. Tłumaczył cierpliwie, że właśnie Florencja zasłynęła z tego, że jej geniusze potrafili ożenić artystyczne emocje z teoretycznym myśleniem. Michał Anioł pokazał, że człowiek jest górą mięśni, ale pod skórą czuje miłość i nienawiść, a za jego czołem płynie strumień myśli. Florencja wydała Periego i Cacciniego, wielkich śpiewaków, ale śpiewaków myślących, nie tylko zaabsorbowanych drganiem strun głosowych.

Gianuario mówił bez cienia afektacji o tym, co było jego wielką pasją i fascynacją , mówił o efemerycznym zjawisku, wyjątkowym w dziejach estetyki muzycznej, mówił o elitarnym zjawisku, które nie przetrwało nawet pół wieku i zamieniło się w rozrywkę dla mas – operę.

Dziś to należy już do historii i wydaje się oczywiste że pierwsza powojenna fala wzmożonego zaiteresowania muzyką z epoki Monteverdiego i Vivaldiego miała dwie słabości. Poszukiwacze archaicznego brzmienia potknęli się na lukach wiedzy i błędach, nie mieli też odpowiedniego przygotowania, by śpiewać i grać tak, jak to sobie wyobrażał Caccini i jego następcy. Koncert na starych instrumentach nabrał charakteru wydarzenia bardziej naukowego niż artystycznego. Nowe życie starych oper zostało opanowane przez wielu profesorów i amatorów, ale nie wielu artystów. Gianuario, z jego wybitnym umysłem i przenikliwą oceną sytuacji, zjawił się we właściwej chwili, by uświadomić że prawda o brzmieniu włoskiej muzyki sprzed wieków, to przede wszystkim wielka technika wokalna. Wiedział, że ta muzyka nie może odżyć bez udziału wielkich artystów i znalazł głos, który połączył wiedzę historyczną, nadzwyczajną technikę wokalną i sugestywną wyobraźnię artystyczną. Wielką artystkę Nellę Anfuso.

                                         Janusz  Ekiert

 

 

Le sourire de Gianuario

Je ne sais pas pourquoi l'un des sourires de Gianuario revient toujours dans ma mémoire, justement ce sourire et pas un autre, immobilisé comme sur une photo. Il souriait de cette façon au moment où Antoine Goléa s'est assis à la table dans la Villa Medicea à Poggio a Caiano. Nous attendions ce que aura à dire Goléa, cet oppositionnel né, qui irritait les musicologues et les artistes, puisqu'il tonitruait toujours contre quelqu'un ou contre quelque chose, était une figure pittoresque avec son ironie et ses opinions provocantes, qui galvanisaient l’atmosphère. La température des discussions dans la salle de conférence s’est élevé brusquement quand Goléa prend la parole, mais le sourire de Gianuario n'a pas disparu de ses lèvres, sourire d'un homme qui justement attendait cette situation pour se divertir.

Goléa s’opposait aux opinions de Gianuario, opinions concernant le "parlar cantando". Il criait que c'était impossible en Italie, dans un pays ou chacun naît chanteur, impossible que le style des premiers opéras soit plus déclamatoire que chanté. Parfois, pour accentuer ses arguments, Goléa ne s'abstinait pas des paroles grossières, même en présence de Jules César, Cicero et des foules des allégories, corpulentes mais ailées, peintes sur les murs de la Villa Medicea par Andrea del Sarto, Pontormo, Allori.

Le sourire de Gianuario n'était pas un sourire de supériorité, ce n'était pas un sourire d'un homme qui corrigeait maintes erreurs des recherches scientifiques. C'était un sourire chaud, bienveillant et plein de compassion pour ceux qui ne savaient pas tout ce qu'il savait de la Camerata Fiorentina, de la «Seconda Pratica» et de «Stile Rappresentativo», de l'italienne technique vocale, de vibrato, du violon italien, de l'époque de Caccini, Monteverdi et Vivaldi. Goléa bouillit d'impatience, sûr, qu' une nation pareille, les Italiens, impulsifs, avec leur agitation spontanée ne savaient se soumettre et se contraindre à suivre les règles artistiques, qui sont fruits des spéculations de pensée et résultent des méditations théoriques à la table dans les palais Bardi et Corsi.

Gianuario n'a même pas froncé les sourcils, aucun muscle n'a pas frémit sur son visage, le plus léger vibrato n’a pas bougé sa voix. Patiemment, il expliquait le phénomène Florence, fameuse des génies qui savaient marier les émotions artistiques avec la pensée théorique. Michel Ange a montré que l'homme est une montagne des muscles, mais sous la peau il sent de l'amour et de la haine et derrière son front il y a un torrent des pensées qui coule. Florence nous a donné Peri et Caccini, les grands chanteurs, qui savaient aussi penser, occupés non seulement de la vibration de leurs cordes vocales. Gianuario sans montrer son émotion, parlait de sa grande passion et de ce que le fascinait le plus, parlait du phénomène éphémère et exceptionnel dans l'histoire de l'esthétique, phénomène d'élite qui n'a même pas duré un demi-siècle, bientôt changé en divertissement des foules - opéra.

Aujourd'hui il paraît bien évident- c'est déjà l'histoire - que l'enthousiasme pour la musique de l'époque de Monteverdi et Vivaldi, éveillé après la guerre, avait deux faiblesses. Les chercheurs de la sonorité archaïque n'ont pas su éviter les erreurs et lacune de science, aussi qu'ils n'étaient pas prêts à chanter et à jouer de la façon imaginée par Caccini et ses successeurs. Le concert avec participation des instruments anciens a prit le caractère d'événement plutôt scientifique qu'artistique. La nouvelle vie des anciens opéras a été dominé par maints professeurs et amateurs, mais peu d'artistes. Gianuario, avec son excellent esprit et sa parfaite connaissance de la situation, apparut au juste moment pour révéler que la vérité concernant la sonorité de la musique italienne d'avant des siècles c'est surtout la grande technique vocale. Il savait que cette musique ne peut revivre qu'avec une participation des grands artistes et a trouvé la voix qui unit la science historique, l'extraordinaire technique vocale et la force de l’imagination artistique. La grande artiste Nella Anfuso.

                                         Janusz  Ekiert

 

 

Home S.O.S. Estetica Il  Sorriso Lull L' e(ste)tica La Voce Umana The Camerata Madrigaux Malipiero L'Intellettuale Montisviridi VEHEMENCE Masterclass Monteverdi Museum Chassez Poppea In Memoriam Su "L' Alternato" Corpus E-MAIL