Teksty

Święty Franciszek Ksawery - ewangelizator nowej ewangelizacji

Ignacy Loyola - formator formatorów

Pielgrzymka młodych Europy- Loteto 1995 - cz. I

Pielgrzymka młodych Europy- Loteto 1995 - cz. II

Śpiewająca skała

Lourdes - miejsce nadziei

Czuwanie

San Giovanni Rotondo

Palermo - specer uliczkami miasta

Ilie

Czym jest Odnowa Charyzmatyczna?

Odnowa w Duchu Świętym we Włoszech

Opis Zesłania Ducha Świętego w Dziejach Apostolskich i jego przesłanie

Słowo życia

Pan jest Pasterzem moim

 

 

Pielgrzymka młodych Europy

LORETO, 6-10 IX 1995

 

 

W drodze z Maryja w 2000 rok, aby wcielać Ewangelię na drogach Europy

 

Spotkanie młodych Europy w Loreto było wielkim wydarzeniem religijnym, społecznym, kulturalno-telewizyjnym. Duszpasterze otrzymali w orędziu Ojca Świętego konkrety plan pracy wśród młodzieży, telewizja włoska cieszy się sukcesem telewizyjnym, a młodzi wyruszyli z Dobra Nowiną do swoich środowisk - na drogi Europy.

Jaki był cel tego spotkania - pielgrzymki młodych Europy do Loreto?

Zaproszenie, które Ojciec Święty skierował do młodych Europy nie było tylko chęcią zorganizowania jednego z wielu happeningów. Zaproszenie to wypływało z głębokiej troski Papieża o ukazanie właściwego miejsca człowieka w powstającej wspólnocie europejskiej. Dobrze wszyscy wiemy, że wspólny rynek europejski czy wspólna waluta nie mogą stać się prawdziwym fundamentem takiej jedności. W programach przygotowujących zjednoczenie Europy brakuje jednak jasno określonych wartości, na których taka jedność miałaby być zbudowana.

Pielgrzymka młodych Europy zakładała więc pewne konkretne cele. Po pierwsze - pielgrzymowanie z Maryja. Podjęcie, nawet w wymiarze symbolicznym, wspólnej drogi z Maryją do Świętego Domu w Loreto miało uzmysłowić młodemu człowiekowi jego odpowiedzialność za budowę domu wspólnej Europy. Ojciec Święty przy różnych okazjach dobitnie podkreśla, że jedynym fundamentem takiego domu może być tylko Jezus Chrystus. Po drugie - zaangażowanie na rzecz ewangelizacji Europy. Dom nazaretański w Loreto mówi nam o wcieleniu Boga w ludzką historię, o początku pielgrzymowania Boga na ziemskich ścieżkach. Loretańskie Sanktuarium jest żywym świadkiem "Fiat" Maryi i wcielenia Słowa Bożego. Maryja jest więc dla młodego człowieka przykładem wcielania Ewangelii w życie. Przeżycie wspólnego pielgrzymowania, drogi pojednania i świadectwa miały wyrażać podjęcie misji budowania Europy na fundamencie chrześcijańskim - droga pokoju, solidarności i pojednania.

Aby jednak można było podjąć rechrystianizację Europy trzeba najpierw dokładnie przyjrzeć się jej historii i teraźniejszości. Pomogły temu relacje z rożnych stron kontynentu. Przejmujące świadectwa młodych ludzi nie tylko ukazywały istniejące problemy, takie jak straszliwa wojna na Bałkanach, kryzys ekonomiczny, emigracja, skutki długoletniej ateizacji, ale dawały odwagę, ze można niosąc drugiemu Chrystusa nieść pokój i przebaczenie, tam gdzie panuje wojna, miłość tam gdzie panuje nienawiść, nadzieje tam gdzie panuje zwątpienie.

W centrum spotkania była osoba i słowa Ojca Świętego. Słowa te zapadały głęboko w sercach młodych ludzi. Niepowtarzalnym przeżyciem jest nie tylko widzieć młodych wiwatujących na cześć Papieża, ale i zasłuchanych w jego słowa. W swym orędziu, często przerywanym oklaskami, Papież dotykał problemów młodego człowieka w kontekście europejskim.

"Dom", "pokój", "wolność" - to słowa klucze papieskiego orędzia skierowanego do młodych.

Słowo dom tu, w Loreto, nabiera wyraźnego sensu. Dom nazaretański stanowiący centrum loretańskiego Sanktuarium staję się szczególnym symbolem. "Przybyliśmy tutaj - mówił Papież - aby prosić o dom dla każdego człowieka naszych czasów, dla rodziny całego świata: dla tych co żyją w swoich ojczyznach, ale i dla emigrantów, uchodźców i prześladowanych. Przybyliśmy tu porosić w szczególny sposób, aby nikomu nie zabrakło domu w naszych społecznościach europejskich. Upraszamy dom dla wszystkich ludzi i dla wszystkich rodzin."

Ze słowem dom ściśle związane jest słowo pokój. "Jesteśmy tu, aby prosić o pokój" woła Papież. Młodzi zebrani w Loreto nie doświadczyli koszmaru obu światowych wojen. Ale dziś, na oczach tychże młodych giną inni młodzi 400 km stad. "Klękamy na ich grobach razem z ich matkami i ojcami pogrążonymi we łzach i błagamy wszystkich odpowiedzialnych za tę wojnę by skierowali się w swym myśleniu ku pojednaniu i pokojowi."

A wreszcie słowo wolność. Tu dotykamy tak wielu problemów młodego człowieka. To, że mieszkamy w wolnych krajach nie oznacza wcale, ze jesteśmy wolni. "Potrzeba, aby dziś zabrzmiał z nowa siłą program wolności, do jakiej wzywa nas Chrystus... Tylko wolność, dzięki której Chrystus nas wyzwala może stać się źródłem równości i braterstwa. Ona nie jest jakąś wolnością absolutna i egocentryczna, która jak pokazuje doświadczenie często kończy się jej dewastacja. Prawdziwa wolność jest wspaniałym środkiem, aby osiągnąć cel. A tym celem jest miłość, która rodzi braterstwo."

Spotkanie w Loreto było wielkim wydarzeniem religijnym. Ale było to tez wielkie wydarzenie telewizyjne: 17 milionów widzów przed telewizorami, bezpośrednie popaczenia satelitarne z sześcioma miejscami Europy. Wielu jednak zadaje sobie pytanie: Co przeważyło - wydarzenie religijne czy telewizyjne biorąc pod uwagę, ze osoby będące w Loreto musiały także niejako zasiąść przed telewizorami? Kto dyktował reguły spotkania: Papież czy telewizja? A wreszcie pytanie bardziej ogólne: W jaki sposób można korzystać z środków masowego przekazu dla celów ewangelizacji? Na ile trzeba poznać działanie tych środków, by mądrze i fachowo nimi się posługiwać? Pytania te wydają się być bardzo ważne, wymagają przemyślenia i dania dokładnych odpowiedzi.

Ale jedno jest pewne - w sobotni wieczór byliśmy świadkami czegoś nowego. Bez telewizji nie była by możliwa obecność Belfastu, Paryża, Drezna, Santiago, Litwy i Sarajewa w Loreto. Dzięki telewizji Europa stała się rzeczywiście Europa.

Na kształt i przebieg spotkania wpłynęła także, a może przede wszystkim atmosfera jaka zapanowała na placu spotkania. Młodzi, którzy spędzili tu ponad dobę, odznaczali się wielka radością, otwartością, szybko nawiązywali nowe znajomości - nawet wtedy, gdy nieznajomość języka zastępowano powszechnie znanymi gestami. Porządkowi, którzy przez dwa dni nie zmrużyli oka nie mieli żadnych powodów do uskarżania się - wszyscy byli zdyscyplinowani i posłuszni. Policjanci natomiast byli pełni zdziwienia, gdyż w ciągu tych dwóch dni nie zanotowano żadnego przypadku chuligaństwa czy nadużycia alkoholu. "To nie to samo, co na koncertach rockowych czy meczach piłkarskich" - mówili. I choćby miałby to być jedyny owoc tego spotkania, warto było je zorganizować.

Wśród rożnych grup oczekujących na rozpoczęcie się spotkania z Papieżem można było spotkać mniejsze lub większe grupki Polaków. Na szczęście nie byli już, jak może to bywało w latach osiemdziesiątych, w centrum uwagi innych ludzi i nie nosili na swoich twarzach rysów męczenników w walce z komunizmem. Polacy przede wszystkim dali duże świadectwo wiary poprzez modlitwę, śpiew i aktywny udział w Eucharystii.

W oczekiwaniu na przyjazd Papieża rozmawiałem ze stojącym obok mnie Amerykaninem. Był to już starszy mężczyzną, ok. 70 lat. Był bardzo podekscytowany i wzruszony, gdyż za chwile miał po raz pierwszy w życiu na własne oczy zobaczy Ojca Świętego. Nieopodal nas tańczył zespól z Podhala budząc duże zainteresowanie. Niejeden młodzieniec korzystał z okazji zatańczenia z piękną góralką. Jeden z Włochów zorientowawszy się, ze jestem Polakiem opowiadał mi o swoich przeżyciach z pieszej pielgrzymki na Jasna Gore, w której uczestniczył w 1979 roku. Mówił o polskiej gościnności, otwartości, o wspaniałym przyjęciu jakiego zaznali w polskich domach. Z wielkim przejęciem opisywał moment spotkania z kardynałem Wyszyńskim.

Po zakończeniu Pielgrzymki młodych Europy miałem okazje uczestniczyć w kilku spotkaniach podsumowujących minione dni. Organizatorzy reprezentowali postawę samozadowolenia (i mieli do tego powody), a wszystkie braki i błędy organizacyjne zakrywali entuzjazmem i radością młodych. Krytycznie odnoszono się tak do manifestowania swojej tożsamości narodowej np. przez Chorwatów (ja takiej postawy nie zauważyłem) jak i do sposobu organizacji poprzednich światowych spotkań z Papieżem. Tendencje te ukazywała także książka: "Korzenie Europy - przewodnik dla młodzieży na drogach kultury", którą otrzymał każdy uczestnik spotkania. Jest to podręcznik przeznaczony dla młodzieży, wydany z dużym staraniem przez fundacje Rui zajmująca się we Włoszech propagowaniem wartości kulturalnych wśród młodzieży.

Książka prezentuje różnorodną tematykę (język, geografie, chrześcijaństwo, uniwersytety i szkolnictwo, literaturę, muzykę itp.) od najdawniejszych czasów aż do doby współczesnej. Ku mojemu jednak zdziwieniu spostrzegłem, ze brakuje jakiejkolwiek informacji o Polsce. Nie chodzi mi tu o jakiś banalny sentymentalizm i źle rozumiany patriotyzm, ale czy naprawdę Polska nic nie wniosła do europejskiego dziedzictwa?

Na szczęście odpowiedz na to pytanie znalazłem także w Loreto. U podnóża loretańskiego Sanktuarium mieści się polski cmentarz z II wojny światowej, a w samym Sanktuarium znajduje się kaplica upamiętniająca dwa wydarzenie: bitwę pod Wiedniem z 1683 roku i bitwę pod Warszawa z 1920 roku.

Na pewno trzeba podjąć refleksją nad słowami Ojca Świętego, nad całym wydarzeniem jakim było spotkanie w Loreto, nad przyszłością Europy. Ale jedno jest pewne, ze zjednoczenie Europy nie dokona się za brukselskim zielonym stolikiem, ale jedynie w spotkaniu z drugim człowiekiem. Spotkanie w Loreto było taką okazją.