Pan jest pasterzem moim

 

  5/98


Szum z Nieba: 29 czerwca, w Sanktuarium św. Andrzeja Boboli w Warszawie przyjął ojciec święcenia kapłańskie. Jak ojciec przeżył tę chwilę?

o. Andrzej Batorski SJ: Jeszcze przed przyjazdem do Polski miałem możliwość dwukrotnie uczestniczyć w święceniach kapłańskich moich współbraci we Włoszech i mówiłem sobie, trochę żartem, że już zrobiłem dwie próby generalne i wszystko pójdzie dobrze. Ale kiedy samemu przychodzi się po to, aby otrzymać święcenia, jest to jednak moment głębokiego przeżycia.

W chwili święceń miałem mocne poczu­cie, że jestem na swoim miejscu. Czułem wielką ufność do Pana Boga, że to jest moja droga i to, do czego Pan Bóg mnie wzywa. Czas święceń okazał się czasem dużego pokoju i bardzo "przyjacielskiej" obecności Pana Boga.

     Kapłaństwo, obok sakramentu chrztu i bierzmowania, nadaje człowiekowi nowy charakter. Czy w związku z przyjętymi święceniami zyskał ojciec jakąś nową tożsamość jako człowiek lub jako kapłan?

AB: Jako kapłan czuję się jeszcze bardziej związany z Kościołem. Jest jeszcze coś, trudnego do wyrażenia w słowach, w tym co się dokonuje poprzez święcenia kapłańskie. Jest tu szczególna relacja z Panem Bogiem, odczuwam działanie łaski w sakramencie. Jesteśmy po prostu szafarzami tajemnic, których do końca nie rozumiemy, a których dotykamy z wiarą. Rozmawiając z ludźmi, odprawiając Mszy świętą lub spowiadając. przez to wszystko doświadczani, że jestem wysłannikiem Boga i to są rzeczy po ludzku niewytłumaczalne. A jednak Pan Bóg chce się posługiwać nami i daje nam łaskę do tego, aby przyczyniać się do uświęcenia ludzi i Kościoła, do kierowania Kościołem. Dzisiaj i przez ten ostatni rok odczuwałem, że to się dokonuje i że jest to coś konkretnego jest to aspekt duchowy, ale realizuje się on w sposób bardzo konkretny:

    Rozmawiałem niedawno  z polskim księdzem, który pracuje wśród Polonii w Anglii. Prowadzi w Ipswich  polską parafię. Mówił, że jest księdzem dla najstarszego pokolenia, które już odchodzi. Nowe, młode pokolenie już nie potrzebuje księdza. Czy czuje się ojciec jako kapłan potrzebny? Z czym ksiądz idzie do ludzi, także do ludzi młodych?

AB: Myślę, że kapłan - a mnie pomaga w rym charyzmat mojego Zgromadzenia - nie może się ograniczać tylko do ludzi już obecnych w Kościele, tych którzy odczuwają potrzebę posługi kapłana w swoim życiu: czy to przez rozmowę, czy przez posługę sakramentalną lub kierownictwo duchowe. Uważam, że dzisiaj ksiądz powinien być wrażliwy w poszukiwaniu ludzi stojących na pewnych opłotkach Kościoła, czy wręcz nawet uważających, że Kościół nie jest im potrzebny.

    Jak to poszukiwanie ojciec sobie wyobraża?

AB: Dam przykład. Do pewnej parafii, w której pracował młody ksiądz, po pewnym czasie przyszedł jego następ­ca, również młody. Młodzież z tej parafii mówiła: "To dziwne! Z poprzednim księdzem to my rozmawialiśmy o Panu Bogu, ale i o zespołach rockowych i o samochodach, i można było na wycieczkę z księdzem pojechać. A ksiądz nie zawsze był w sutannie, ale i w piłkę zagrał, przeszedł się po ulicy, zagadał itd. A drugi ksiądz jak nie o Panu Bogu, to już o niczym innym nie umie poroz­mawiać". Nie chcę przez to powiedzieć, że nie trzeba mówić o Panu Bogu, tylko można mówić o Nim w różny sposób... Wydaje mi się, że ludzie oczekują i potrzebują tego, żeby Kościół ich zauważył. Nie mają na tyle odwagi, żeby przyjść, może nie widzą jeszcze takiej potrzeby, ale bardzo się cieszą, jeżeli w osobie księdza czy siostry zakonnej zostaną zauważeni i potraktowani jak normalni ludzie.

    Co dla ojca jest najważniejsze w kapłaństwie?

AB: W czasie Święceń kapłańskich przyrzeka się cztery rzeczy. Pierwsza rzecz dotyczy aktywności sakramentalnej (chcę przez szafowanie sakramentami budować Kościół); druga - tworzenia wspólnoty Kościoła, trzecia jest wezwaniem do przepowiadania Słowa, czwarta dotyczy uczniostwa Bożego (czyli wchodzenia w tę bardzo intymną relację z Bogiem). Dzisiaj dla mnie, także z tej racji, że jestem członkiem zakonu, najważniejszy jest ten aspekt głoszenia Słowa - bycia księdzem, który przepowiada Słowo Boże.

    Jakim księdzem ojciec chce być?

AB: Chcę być księdzem, który przyjmuje tę misję od Boga, ale w Kościele, w pewnej Wspólnocie ludzi wierzących. Chcę być człowiekiem, krów przede wszystkim słucha Słowa Bożego i Boga w codziennym życiu, czyli który na co dzień ma serce wrażliwe na to. Przez to, że zostałem wyświęcony na kapłana, Pan Bóg coraz bardziej wzywa mnie do tego, by zostawiać Mu coraz więcej przestrzeni w moim życiu, w moim posługiwaniu właśnie dla Niego, by On był Tym, który przeze mnie odpuszcza grzechy, przeze mnie dochodzi do konkretnego człowieka. Dlatego to dla mnie takie ważne, żebym przez cały czas był wrażliwy na to, że misja ta nie jest moja, że to nie jest moje zadanie i nie ja siebie posłałem, nie ja siebie wyświęciłem na księdza i nie ja jestem panem moich świeceń. Ja tylko uczestniczę w misji Kościoła i jest to powołanie, do którego wzywa mnie Bóg i chcę być Jego narzędziem tym posługiwaniu. To jest moje wielkie pragnienie i modlitwa, żeby jak najbar­dziej Pan Bóg mógł się mną posługiwać. Chcę mieć tę wrażliwość, by Pan Bóg mógł się mną posłużyć w sposób najbar­dziej przez Niego "wymarzony".

    Dziękuję za rozmowę.

AB: Proszę bardzo. Pozdrawiam wszystkich czytelników „Szumu z Nieba': Pozwólmy, aby jak w dzień Pięćdziesiątnicy Duch Święty "zaszumiał", żebyśmy temu powiewowi Ducha pozwolili wiać w naszym sercu i w naszym życiu.

 

Rozmawiał Radosław Goliński