Pan
jest pasterzem moim
Szum
z Nieba:
29 czerwca, w Sanktuarium św. Andrzeja Boboli w Warszawie przyjął
ojciec święcenia kapłańskie. Jak ojciec przeżył tę chwilę?
o.
Andrzej Batorski SJ:
Jeszcze przed przyjazdem do Polski miałem możliwość dwukrotnie uczestniczyć
w święceniach kapłańskich moich współbraci we Włoszech i mówiłem sobie,
trochę żartem, że już zrobiłem dwie próby generalne i wszystko pójdzie
dobrze. Ale kiedy samemu przychodzi się po to, aby otrzymać święcenia, jest
to jednak moment głębokiego przeżycia.
W
chwili święceń miałem mocne poczucie, że jestem na swoim miejscu. Czułem
wielką ufność do Pana Boga, że to jest moja droga i to, do czego Pan Bóg
mnie wzywa. Czas święceń okazał się czasem dużego pokoju i bardzo "przyjacielskiej"
obecności Pana Boga.
Kapłaństwo,
obok sakramentu chrztu i bierzmowania, nadaje człowiekowi nowy charakter. Czy w
związku z przyjętymi święceniami zyskał ojciec jakąś nową tożsamość
jako człowiek lub jako kapłan?
AB:
Jako kapłan czuję się jeszcze bardziej związany z Kościołem. Jest jeszcze
coś, trudnego do wyrażenia w słowach, w tym co się dokonuje poprzez święcenia
kapłańskie. Jest tu szczególna relacja z Panem Bogiem, odczuwam działanie łaski
w sakramencie. Jesteśmy po prostu szafarzami tajemnic, których do końca nie
rozumiemy, a których dotykamy z wiarą. Rozmawiając z ludźmi, odprawiając
Mszy świętą lub spowiadając. przez to wszystko doświadczani, że jestem wysłannikiem
Boga i to są rzeczy po ludzku niewytłumaczalne. A jednak Pan Bóg chce się
posługiwać nami i daje nam łaskę do tego, aby przyczyniać się do uświęcenia
ludzi i Kościoła, do kierowania Kościołem. Dzisiaj i przez ten ostatni rok
odczuwałem, że to się dokonuje i że jest to coś konkretnego jest to aspekt
duchowy, ale realizuje się on w sposób bardzo konkretny:
Rozmawiałem niedawno z polskim księdzem, który pracuje wśród Polonii w Anglii. Prowadzi w Ipswich polską parafię. Mówił, że jest księdzem dla najstarszego pokolenia, które już odchodzi. Nowe, młode pokolenie już nie potrzebuje księdza. Czy czuje się ojciec jako kapłan potrzebny? Z czym ksiądz idzie do ludzi, także do ludzi młodych?
AB:
Myślę, że kapłan - a mnie pomaga w rym charyzmat mojego Zgromadzenia - nie
może się ograniczać tylko do ludzi już obecnych w Kościele, tych którzy
odczuwają potrzebę posługi kapłana w swoim życiu: czy to przez rozmowę,
czy przez posługę sakramentalną lub kierownictwo duchowe. Uważam, że
dzisiaj ksiądz powinien być wrażliwy w poszukiwaniu ludzi stojących na
pewnych opłotkach Kościoła, czy wręcz nawet uważających, że Kościół
nie jest im potrzebny.
Jak to poszukiwanie ojciec sobie wyobraża?
AB:
Dam przykład. Do pewnej parafii, w której pracował młody ksiądz, po pewnym
czasie przyszedł jego następca, również młody. Młodzież z tej parafii mówiła:
"To dziwne! Z poprzednim księdzem to my rozmawialiśmy o Panu Bogu, ale i
o zespołach rockowych i o samochodach, i można było na wycieczkę z księdzem
pojechać. A ksiądz nie zawsze był w sutannie, ale i w piłkę zagrał,
przeszedł się po ulicy, zagadał itd. A drugi ksiądz jak nie o Panu Bogu, to
już o niczym innym nie umie porozmawiać". Nie chcę przez to powiedzieć,
że nie trzeba mówić o Panu Bogu, tylko można mówić o Nim w różny sposób...
Wydaje mi się, że ludzie oczekują i potrzebują tego, żeby Kościół ich
zauważył. Nie mają na tyle odwagi, żeby przyjść, może nie widzą jeszcze
takiej potrzeby, ale bardzo się cieszą, jeżeli w osobie księdza czy siostry
zakonnej zostaną zauważeni i potraktowani jak normalni ludzie.
Co dla ojca jest najważniejsze w kapłaństwie?
AB:
W czasie Święceń kapłańskich przyrzeka się cztery rzeczy. Pierwsza rzecz
dotyczy aktywności sakramentalnej (chcę przez szafowanie sakramentami budować
Kościół); druga - tworzenia wspólnoty Kościoła, trzecia jest wezwaniem do
przepowiadania Słowa, czwarta dotyczy uczniostwa Bożego (czyli wchodzenia w tę
bardzo intymną relację z Bogiem). Dzisiaj dla mnie, także z tej racji, że
jestem członkiem zakonu, najważniejszy jest ten aspekt głoszenia Słowa -
bycia księdzem, który przepowiada Słowo Boże.
Jakim księdzem ojciec chce być?
AB:
Chcę być księdzem, który przyjmuje tę misję od Boga, ale w Kościele, w
pewnej Wspólnocie ludzi wierzących. Chcę być człowiekiem, krów przede
wszystkim słucha Słowa Bożego i Boga w codziennym życiu, czyli który na co
dzień ma serce wrażliwe na to. Przez to, że zostałem wyświęcony na kapłana,
Pan Bóg coraz bardziej wzywa mnie do tego, by zostawiać Mu coraz więcej
przestrzeni w moim życiu, w moim posługiwaniu właśnie dla Niego, by On był
Tym, który przeze mnie odpuszcza grzechy, przeze mnie dochodzi do konkretnego
człowieka. Dlatego to dla mnie takie ważne, żebym przez cały czas był wrażliwy
na to, że misja ta nie jest moja, że to nie jest moje zadanie i nie ja siebie
posłałem, nie ja siebie wyświęciłem na księdza i nie ja jestem panem moich
świeceń. Ja tylko uczestniczę w misji Kościoła i jest to powołanie, do którego
wzywa mnie Bóg i chcę być Jego narzędziem tym posługiwaniu. To jest moje
wielkie pragnienie i modlitwa, żeby jak najbardziej Pan Bóg mógł się mną
posługiwać. Chcę mieć tę wrażliwość, by Pan Bóg mógł się mną posłużyć
w sposób najbardziej przez Niego "wymarzony".
Dziękuję za rozmowę.
AB: Proszę bardzo. Pozdrawiam wszystkich czytelników „Szumu z Nieba': Pozwólmy, aby jak w dzień Pięćdziesiątnicy Duch Święty "zaszumiał", żebyśmy temu powiewowi Ducha pozwolili wiać w naszym sercu i w naszym życiu.
Rozmawiał Radosław Goliński