¦piewaj±ca skała


Wła¶nie skończyła się szkoła czyli pierwszy rok moich studiów teologicznych w Neapolu. Na zasłużony odpoczynek przed przyjazdem do Polski udałem się wraz z moimi współbraćmi do Toskanii. Toskania to urokliwy zak±tek Italii położony na północ od Rzymu: pagórki poro¶nięte winnicami, prze¶liczne pejzaże ze smukłymi cyprysami, przytulne ¶redniowieczne miasteczka. Nie chcę tu pisać o samej Toskanii, która zrobiła na mnie wielkie wrażenie, ale o ludziach, których tu spotkałem.

Nasz± baz± wypadow± było opactwo sant'Antimo mieszcz±ce się 50 km na południe od Sieny. Pocz±tki opactwa sięgaj± VIII-IX wieku, czasu, kiedy Polska przyjmowała chrzecijaństwo. Tu, benedyktyńscy mnisi zbudowali swoje opactwo - miejsce pracy i modlitwy. W murach romańskiego kocioła spoczęły relikwie ¶więtego Antimo (kapłan i męczennik z IV w.) i w. Sebastiana ofiarowane przez cesarza Karola Wielkiego. Opactwo rozwijało się w szybkim tempie, rosło jego bogactwo, znaczenie i sława. Jednak jak to w historii bywa, na wydawało by się dobrze prosperuj±ce opactwo nastał kryzys. Nie dokończono budowy nowego kocioła, mnisi benedyktyńscy odeszli sin± w dal, a w samym klasztorze słychać było tylko wiatr mijaj±cych wieków. Nie zamierzam zanudzać Was histori±, a i tak chyba z dziejów tego opactwa więcej nie pamiętam.

Kilka lat temu do opactwa zawitali nowi mieszkańcy. Przybyli z Francji: czterech kapłanów i jeden kleryk. S± mnichami, choć chyba do końca nie prowadza takiego życia jak pamiętamy ze redniowiecznych opisów. Na pocz±tku swojego pobytu w sant'Antimo doprowadzili przy pomocy skautów do porz±dku zdewastowany przez lata kociół i opactwo: wygnali z zakrystii kocioła hodowane przez kogo winie, odnowili budynki. I co najważniejsze: po 530 latach rozbrzmiały na nowo w murach kocioła modlitwy i piewy, na nowo jest sprawowana przy redniowiecznym ołtarzu Eucharystia.

Od pocz±tku francuscy mnisi wzbudzili we mnie podziw i uznanie. Ich prostota życia wiele dala mi do mylenia. Chętnie też przychodziłem do chłodnego kocioła, aby słuchać nieszporów.

Gdy przygotowywalimy co do jedzenie, do naszej kuchni obok opactwa często przychodził Dominique - najmłodszy członek wspólnoty. Dominique ma 27 lat. Wysoki młodzieniec o krotko ostrzyżonych włosach. Jego twarz jest zawsze bardzo pogodna, widać na niej powagę, spokój, dojrzało¶ć. Chętnie też przy szklance chłodnej toskańskiej wody opowiada nam jak jego krótkie życie wpisało się w dwunastowieczna historię opactwa.

Przed laty aktywnie działali wród młodzieży, szczególnie wród francuskich skautów. Od dawna też nosili w swoich sercach pragnienie życia monastycznego. Dlatego spotkanie z biskupem Sieny, który przybył do Francji, aby szukać mnichów do opuszczonego klasztoru odczytali jako wolę Boż±. Jak Abraham zostawili wszystko i udali się do nieznanego kraju wsłuchani w glos obietnicy.

Swoja wspólnotę kształtuj± na wzór Kocioła jerozolimskiego po Zesłaniu Ducha ¦więtego. W centrum ich życia, pracy i modlitwy jest Jezus. Sze¶ć razy dziennie gromadz± się, aby po łacinie piewać modlitwę brewiarzowa. Żyj± w milczeniu, aby codzienna lektura Pisma więtego i pism Ojców Kocioła przynosiła jak największy owoc. Swoje dowiadczenie wiary dzieła z innymi prowadzać działalnoć duszpastersk± w trzech parafiach powierzonych ich opiece.

Codziennie do opactwa przyjeżdżaj± turyci, aby podziwiać redniowieczne cudownoci i zobaczyć ludzi, którzy prowadz± dziwaczny styl życia.

Codziennie też przybywaj± do opactwa ludzie młodzi, aby się modlić, aby wyspowiadać się, aby nauczyć się modlitwy i lektury Pisma więtego. Z dnia na dzień opactwo na nowo staje się centrum duchowoci, skala, która piewa i wychwala Pana.

 

ks. Andrzej BATORSKI SJ

 Neapol, lipiec 1995 r.